znów piję kawę samotnie
jak co dzień
rytuał mokrych ust
pragnieniem szacunku
dla tradycji
zmęczony miłosierdziem
nad samym sobą
idę tą czarną
drogą
coraz bardziej gorzką,
zmęczony, a usta
na krawędzi
dna
marząc o ciszy
podążam do siebie
bo wszystko
a właściwie
nic nie ma już
poza krawędzią
filiżanki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę podpisujcie się......